sobota, 19 marca 2016

I klinika skokowa: Trening 1

Rodzaj treningu: skokowy
Jeźdźcy i konie:
Aspekty rozwijane na treningu: dokładność, technika, tempo



Dzisiaj spełniałam się w roli trenera, co nawet mnie cieszyło. Miałam przyjemność popracować z naprawdę doświadczonymi zawodnikami i ich końmi, a przy tym się po prostu... nie napracować ;) Moje dzisiejsze - jak i jutrzejsze i w dniu kolejnym - zajęcie polegało jedynie na korygowaniu drobnych błędów widocznych z ziemi i podnoszeniu przeszkód, a co za tym idzie wymyślaniu różnych parkurów.
Zaplanowałam sobie na dzień dzisiejszy trening na poprawę tempa i dokładności u koni. Parkur rozstawiony na placu przed stajnią wyglądał następująco:
1 - stacjonata 1.20m
2 - okser 1.20m
3-4 - stacjonata 1.30m -2 foule- stacjonata 1.40m
5 - okser 1.30m
6 - rów z wodą szerokości 2m
7 - stacjonata 1.20m
Oczywiście gdzieniegdzie porozstawianie były mniejsze przeszkody, cobym nie musiała przestawiać docelowego parkuru.
Jako pierwsza przyjechała ekipa Lidera, a na jej czele Miśka na poddenerwowanym Presleyu. Ogier żwawo stąpał, próbując wyjść jak najbardziej na prowadzenie - nawet podczas drogi na plac. Usadowiłam się wygodnie na krzesełku na samym środku parkuru tak, aby mieć widok na wszystkich i z zegarkiem w ręku wyczekiwałam kolejnych dwóch grup.
Tymczasem poleciłam Magdzie, Miśce i Alexowi zacząć rozprężać konie we własnym tempie. Siwy Final Destination od zawsze mi się podobał. Teraz miałam okazję zobaczyć go z tak bliskiej odległości, obserwować jego chody. Wymieniłam swoje spostrzeżenia na jego temat z Magdą, która kręciło wokół mnie voltę. Kątem oka widziałam również Alexa zaczynającego kłusować na gniadym Carmelu.
Nagle po dworze rozszedł się huk, który zmusił mnie do gwałtownego obrócenia się. Presley Boy odskoczył w bok i uwaga wszystkich jak do tej pory zgromadzonych na placu przeniosła się ku drzwiom stajni gościnnej. Bo to właśnie ze stajni gościnnej jak kopnięta prądem wyskoczyła Oiseau Nocturne, francuska klacz z Anemone Stall, a za nią Whiskey Authority z SKS Moonlight, którego prawdopodobnie chciała kopnąć.
Kiedy wszyscy już dołączyli na podburzonych koniach, wyciągnęłam mój notes z napisanym planem parkuru i obleciałam wszystkie przeszkody wzrokiem. Spóźnialscy jeszcze stępowali, niektórzy po kilku minutach zaczęli kłusować, a ja starałam się skupić na Sophie i Oiseau, która poprosiła mnie o przypatrzenie się klaczy. Była nerwowa, przez co co jakiś czas stawiała nieregularne kroki, a przewrażliwiona Mölbern miała już przed oczami wykluczenie jej konia z powodu kontuzji.
Kiedy wszyscy rozprężyli konie i naskakali je na małych przeszkódkach, przyszedł czas na zrobienie prawdziwej roboty.
Jako pierwsza postanowiła pojechać Miśka na Presley Boyu. Ogier sprawiał jej problemy podczas galopowania - szczególnie, kiedy przejeżdżał obok Oiseau Nocturne - ta klacz była naprawdę problemowa. Brykał i momentalnie przyśpieszał, ale Miśka skutecznie go skróciła, doprowadzając do porządku. Najechała na pierwszą przeszkodę jaką była stacjonata 1.20m, pokonując ją wręcz idealnie. Bardzo podobała mi się technika skoku tego ogiera. Równym tempem podjechała do oksera o tej samej wysokości, skacząc go z ładnym zapasem. Ogier się rozhulał, przez co odległość do szeregu pokonał w nierównym tempie, skacząc pierwszy człon z daleka i atakując drugi również z dalszej odległości. Nie zaowocowało to zrzutką, co jedynie potwierdza niezmierny talent tego wierzchowca. W lini do kolejnych przeszkód Presley postanowił szczęśliwie pobrykać, jednak gdy spostrzegł z daleka duży rów z wodą, raczej nie było mu już tak wesoło. Zaintrygowany i skupiony strzygł uszami, reagując na impulsy wysyłane przez Miśkę. Dziewczyna kilka fouli przed szeroką przeszkodą dała mu mocny sygnał ostrogami i cmoknęła na samym wybiciu. Ogier niemalże wjechał w białe płotki, skacząc przez rów bardzo wysoko, zaś lądując kilka centymetrów za blisko, co zawyrokowało błąd - nadepnięcie na plastelinę. Mimo wszystko skok był ładny, choć najazd powinien być równiejszy. Miśka poklepała go i na całkowitym luzie skoczyła ostatnią stacjonatę 1.20m, którą Presley przeskoczył bardzo efektownie.
Kolejni ruszyli Chanel i James z Anemone Stall. Pierwsza pojechała Chanel na Casallu. Para ta parkur pokonała bezbłędnie, w pięknym stylu. James na Fontenotte miał problem jedynie przy rowie - dokładnie taki sam, jak Miśka na Presleyu. Ogier jednak jednym susem przeskoczył przez wodę nie nadeptując na plastelinę, a skacząc ostatnią stacjonatę zapomniał się i zrzucił przodem drąga.
Następnie z równego galopu ruszyła Magda na Final Destination, która postanowiła całą trasę przejechać w idealnym tempie. I udało jej się to - parkur zostałby pokonany idealnie, gdyby nie zrzutka w drugim członie szeregu.
Po Magdzie ruszył jej kolega ze stajni, Alex na urodziwym Carmelu. Ogier od samego początku treningu chwytał za oko, szczególną uwagę przyciągał swoim profesjonalizmem i skupieniem na pracy. Alex bardzo wprawnie prowadził ogiera, który podobnie do Casalla pokonywał przeszkody. Najwyraźniej zawodnicy wzięli sobie do serca pokonanie parkuru na spokojnie i w wielkim stylu, ponieważ jak najbardziej im to wychodziło.
Sophie postanowiła zaczekać z Oiseau, aż na placu zrobi się mniej koni, a tymczasem ruszyła Ashley na narwanym Whiskey Authority. Kary ogier od początku treningu wydawał się być nieco rozkojarzony oraz sprawiał problemy w prowadzeniu amazonce. Pierwszy skok wykonał z dużym zapasem, jakby przeszkoda miała go zjeść. Ashley trzymała mocny kontakt podjeżdżając do oksera, którego skoczył niemalże z miejsca, robiąc zrzutkę. Dziewczyna zatrzymała go i cofnęła trzy kroki. Ogier faktycznie nie był najmilszy do jazdy. Powiedziałam jej, aby pogalopowała go teraz dookoła placu, następnie skróciła i od razu pojechała od początku cały parkur, w pełni skupiona i w równym tempie. Tak też zrobiła, dając ogierowi okazję do wyszalenia się i rozładowania zbędnej energii. Ja w tym czasie dyskretnie podbiegłam do oksera i zniżyłam go o jedną dziurkę. To samo zrobiłam w szeregu. Ashley z zakrętu wyszła w równym galopie i najechała na pierwszą stacjonatę, którą Whiskey skoczył zwyczajnie i bez problemu. Widać było, że i Ashley i koń byli spokojniejsi. Dokładając łydkę, dziewczyna skoczyła na nim obniżony okser, któremu ogier jedynie się przypatrzył, ale skoczył. Przed szeregiem zawodniczka dała mu wyraźny sygnał ostrogą, a przed rowem dwa baty. Zdyszany Whiskey skończył parkur z niewielkimi błędami, ale wybaczalnymi. Jutro zdecydowanie dam mu odpocząć.
Ashley wymieniła się spojrzeniami ze swoją starszą siostrą, do której zresztą należał Whiskey. Widać było po Abigail, że jest jej wstyd za Ash. Wytłumaczyła mi, że Whiskey i jej siostra nie są jeszcze zgrani. Zaraz po tym sama pojechała na kasztanowatym ogierze Prinzlet. Ogier pokonał cały parkur bez trudu, nie roniąc przy tym kropli potu. Dziewczyna poklepała go i poszła odkłusować.
Na koniec została Sophie, która właśnie robiła jakieś elementy ujeżdżeniowe na francuskiej klaczy. Przy lotnych zmianach nóg w galopie Oiseau nie szczędziła od mocnego brykania. Poleciłam jej pojechanie parkuru.
Sophie była skupiona, dokładnie prowadząc klacz. Oiseau Nocturne oddawała dynamiczne skoki - jak do tej pory bezbłędne i chwytające za oko, ale do czasu. Zatrzymała się na rowie, szybko się cofając i nerwowo odskakując. Nie chciałam się wtrącać, ponieważ Sophie wiedziała co robi. Zawodniczka nie miała bata. Nie stała dłużej przy rowie, ruszyła stępem wzdłuż niego, klepiąc klacz. Zaraz potem zagalopowała i z długiego najazdu i dynamicznego galopu przeskoczyła rów, wspomagając się głosem. 
Oiseau Nocturne dokończyła swój parkur bardzo ładnie. Gdyby nie wyłamanie na rowie, przejazd zaliczyłabym do bardzo udanych.
Kiedy wszyscy jeźdźcy odstępowali swoje konie, udostępniłam im myjkę i trawiaste padoki w cieniu podczas tego upalnego dnia. Jutro szykowałam dla nich niespodziankę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz